#16 "UNF*CK YOURSELF NAPRAW SIĘ!" GARY JOHN BISHOP
W
życiu każdego z nas przychodzi moment, gdy wydaje się nam, że wszystko (i to
nawet w jednej chwili) traci sens. Moment, gdy rzeczywistość postrzegamy tylko
w czarnych barwach i ulatuje z nas wola walki oraz wiara, że ową walkę warto
jeszcze podejmować. Nie jest istotne o jakim ‘problemie’ tutaj mówimy. Każdy
człowiek, w zależności od tego kim jest, jak żyje, o czym marzy i do czego
dąży, ma inną hierarchię wartości, a nade wszystko inną wizję świata. Niestety łatwo
jest ją zburzyć. Dlaczego? Bo MY – LUDZIE jesteśmy (chyba z natury) jednostkami
słabymi, które poddawanie się mają w genach. Ok, ok… ja wiem, adrenalina czyni cuda!
Ale czy jednak nie jest tak, że łatwiej przychodzi nam zwątpienie, rezygnacja i
poczucie bezsilności niż pewność siebie, siła i determinacja?
Ilu
z nas jest świadomych własnej wartości i własnych możliwości?
Ja
jestem pewna dwóch rzeczy:
1. Człowiek może wszystko, tylko musi
chcieć
2. Ja mogę wszystko (tylko czy moje „chcieć”
wystarczy?)
Wątpliwości
to nasza ludzka natura. Tak jesteśmy skonstruowani. My nie lubimy podejmować
trudnych decyzji. My nie chcemy problemów, kłopotów i wysiłku.
JESTEŚMY
WYGODNI.
Wielokrotnie wolimy bylejakość od chwili wysiłku i realizacji marzeń.
A może warto? A jeśli warto, to jak zmienić swoje własne nastawienie i znaleźć
siłę… siłę, która jest podobno gdzieś głęboko w nas?
Okazuje
się, że to wcale nie jest takie trudne, a przynajmniej… w teorii, którą
przedstawia nam Gary John Bishop w książce o krzyczącym do nas z okładki tytule
UNF*CK
YOURSELF
NAPRAW
SIĘ!
Jakie
‘wsparcie’ oferuje nam Bishop? Zaczyna od teorii o MYŚLENIU I SŁOWACH
A
konkretnie? Zachęca by zastanowić się jak mówisz sam do siebie… Dokładnie tak!
Twierdzi bowiem, że to jak mówimy do siebie ma nierozerwalny związek z tym,
jakie są w nas emocje. Myślenie pozytywne to najprostsza droga do poprawy
nastroju oraz zwiększenia swoich możliwości. Pierwszym krokiem do szeroko pojętego
życiowego szczęścia okazuje się być nasz wewnętrzny, nastawiony na pozytywne
tory dialog. Oczywiście kij ma dwa końce i pełne pesymizmu myślenie to prosta
droga do zwątpienia i nawet stanów depresyjnych. Po co jednak widzieć problemy
tam, gdzie ich nie ma? Drogą do sukcesu nie jest jednakże pozytywne myślenie „na
siłę”. A zatem?
…sposób, w jaki
myślimy i mówimy o naszych doświadczeniach, wpływa na uczucia, jakie te
doświadczenia w nas budzą (…) emocje idą w parze z myślami…
Bishop
twierdzi, że częste powtarzanie, że coś jest trudne sprawia, że to coś wydaje
nam się z czasem trudniejszym niż jest w rzeczywistości. Chyba nie sposób się z
tym nie zgodzić… Trzeba jednak pamiętać, że to, jak myślimy zależy od nas
samych i w każdej chwili to MY mamy na owe myślenie wpływ, zatem możemy też
kontrolować w dużej mierze to, jak układa się nasze życie. Na początek trzeba
jednak podjąć ŚWIADOMĄ DECYZJĘ.
...bez względu na to,
jak trudny, uciążliwy albo skomplikowany jest problem, jego rozwiązanie zależy
przede wszystkim od twojego podejścia i zachowania.
Idąc
dalej dochodzi się również do wniosku, że sposób mówienia o sobie i innych to
jednocześnie sposób w jaki postrzegamy świat. Wiara we własny sukces to jeden z
ważniejszych elementów potrzebnych (chociaż nie niezbędnych) do jego
osiągnięcia.
Tyle
otrzymujemy słowem wstępu. Każda kolejna strona to niejako instrukcja tego jak
patrzeć na siebie, jak radzić sobie z problemami, jak walczyć z własnymi słabościami
i nauczyć się patrzeć na swoje życie z dystansu. Książka w zamyśle autora ma
być motorem napędowym zmian, ma być inspiracją, punktem wyjścia, sposobem ruszenia
z miejsca w dążeniu do zmian.
Każdy
kolejny rozdział to kopalnia wiedzy o człowieku, a zawłaszcza o jego
słabościach. O tym jak postrzegamy świat i własne życie. O sposobach
postrzegania siebie i własnych problemów. Znajdujemy tutaj rady, jak się nie
poddać, jak znaleźć siłę i czego unikać. Wiele słów, teorii i haseł jest
trudnych, może nawet kontrowersyjnych. Jednego jestem jednak pewna. Bishop
zmusza nas do zastanowienia się jakimi ludźmi jesteśmy oraz tego jak myślimy. A
okazuje się, że jesteśmy bardzo schematyczni, przewidywalni. Bishop wytyka
bowiem szereg zachowań z naszej codzienności, które wpływają na nas
destrukcyjnie. Czytamy książkę i z każdym zdaniem stwierdzamy… ‘fakt, ja też
tak myślę’.
Czy
Bishop daje nam gotowe rozwiązania? I tak i nie. Bo z jednej strony pokazuje co
nas niszczy, a co jest sposobem na wyrwanie się z błędnego koła destrukcyjnego
myślenia i działania, a z drugiej strony
podkreśla, że wszystko zaczyna się w nas samych i to tylko od nas zależy, czy
jego słowa pozostaną nic nie wnoszącą teorią, czy przekujemy ją w siłę i
narzędzia do działania.
Zastanawiam
się jeszcze nad jednym – czy omawiana książka sprawiła, że ja, chociaż w jakimś
stopniu, NAPRAWIŁAM SIĘ?
Trudno
powiedzieć jednoznacznie. Pewna jestem, że po książkę sięgnę pewnie jeszcze nie
raz. A zrobię to w chwilach zwątpienia i bezsilności. Pozwoliła mi ona bowiem spojrzeć
na moje niektóre obecne problemy z innej perspektywy. Zrozumiałam, że z jednej
strony muszę przewartościować własne życie, a z drugiej nie muszę rezygnować z
marzeń. To jak wygląda moje życie uzależnione jest w dużym stopniu ode mnie.
Fakt,
że książka trafia do mnie jest zapewne wynikiem tego, że znalazłam się na
życiowym zakręcie. Obecna sytuacja wydaje się być na tyle mecząca, że całą
życiową energię zużywam na znalezienie rozwiązania problemów. Uświadomiłam
sobie jednak, że mogę wszystko. Wystarczy tylko docenić to co się ma, spojrzeć
na życie z większej perspektywy i nie uważać siebie za ofiarę, a wręcz
przeciwnie – powtarzać „dam radę”, „jestem gotowa”. Aaaa i jeszcze jedno! Chyba
faktycznie czas zacząć ignorować to, co myślą o mnie inni. Obawa, strach przed
negatywną oceną moich działań przez inne osoby wywołuje wewnętrzną blokadę –
blokadę do zmian, blokadę do życia! Muszę też przestać bać się tego, czego nie
znam. A niepewność towarzyszy mi ostatnio cały czas…
Czy
uda mi się teorię przełożyć na działanie? Musi. Mam dość stagnacji, wegetacji.
Chcę żyć. A życie to też ryzykowanie, to podejmowanie trudnych decyzji, to
działanie, to wytrwałość, to popełnianie błędów, ciągła walka i wiara. Przecież
nikt za mnie życia nie przeżyje – a mam je tylko jedno!
Nie jestem tym, co
myślę.
Jestem tym, co robię
Ciekawa recenzja, ale książki tego typu, niestety do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji, zaciekawiła mnie ta książka :). Szczególnie teoria o myśleniu i słowach. Niby dość oczywista, a jednak rzadko zdarza mi się wprowadzać w życie pozytywne myślenie. Chyba czas najwyższy na zmianę nastawienia, chociaż praktyka pewnie okaże się trudniejsza niż teoria :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zakazane Lektury